Poznaj historię, a prawda Cię wyzwoli

Poznaj historię, a prawda Cię wyzwoli

W życiu najważniejsze jest to, co przed nami, niemniej to, co było wpisuje się mniej lub bardziej w to, kim teraz jesteśmy. Budujące jest, iż obecnie, chociażby z racji ważnych rocznic, przywołuje się tyle wątków z przeszłości. W dumę wprawiają nas te świetlane karty, a smutek w sercu rodzą te, po dziś dzień nie rozwiązane. W lipcu dla przykładu obchodziliśmy rocznicę rzezi na Wołyniu, a w sierpniu – przy okazji wspomnień dotyczących Powstania Warszawskiego, przypominano fakty dotyczące ludobójstwa na Woli. Kat Woli generał SS Heinz Reinefarth po wojnie zamieszkał na Sylcie i wpisał się w historie tej gminy jako zacny obywatel. Tak jak u nas była dekomunizacja, tak w Niemczech Zachodnich miała miejsce denazyfikacja. W dziwny jednak sposób w niepamięć poszła jego zbrodnicza działalność. Nic nie stało na przeszkodzie, aby był burmistrzem i zasiadał w Landtagu. Dopiero po 70 latach prawda o jego mordach wyszła na jaw. W filmie nakręconym na ten temat, wypowiadało się kilka osób z miasteczka, w którym był burmistrzem, a do którego dotarła TVP. Uderzyło mnie, że jeden z obywateli miasta całą sytuację przyrównał do przemiany Szawła z Tarsu, który po nawróceniu stał się świętym człowiekiem. W kwestii nawrócenia Reinefartha oczywiście nie było komentarza teologicznego, lecz zdroworozsądkowe podejście do sprawy z wnioskiem, że chyba nie na tak ma wyglądać nawrócenie? W Polsce pewnie po dziś dzień nie rozwiązanych mamy wiele stronic współczesnej historii. Fakt, że zmieniło się u nas wszystko już diametralnie, bo w zgoła w innym świetle przedstawiano wiele wątków w czasach epoki minionej. Boli jednak, że dla przykładu, wciąż nie ma linii porozumienia, pomiędzy stronami w kwestii rzezi na Wołyniu. Pytać możemy, jak chrześcijanie chrześcijanom mogli zgotować taki los? Nic dziwnego, że św. Jan Paweł II podane w Ewangelii wg św. Jana: „Poznacie prawdę, a prawda Was wyzwoli” – uważał za jedne z ważniejszych! I mógłby tu ktoś rzucić obiegowym sloganem, a przecież Kościół tyle rzeczy ukrywa. Moda na przywoływanie tzw. „ciemnych stron Kościoła” też ma już bardzo długą historię. Jak mantrę powtarza się inkwizycja i palenie na stosach, wyprawy krzyżowe i mordowanie pokojowo usposobionych muzułmanów oraz ekspansywną chrystianizację Ameryki.
Na kanwie tego wyłoniły się też dwa skrajne bieguny ustosunkowania się do owych zagadnień. Pierwsze reprezentują ci, którzy przywołując wszelkie zło, jakiego dopuszczać się miał Kościół, odrzucają go jako instytucję, która mogłaby pochodzić od Boga. Drugi zaś, na kanwie dowodów wszelkiej niewierności wnioskuje, że gdyby miał to być twór ludzki już dawno by przepadł (podobnie jak tyle systemów, które przeminęły na przestrzeni wieków). I tu nawet historie o niegodnych papieżach na Stolicy Piotrowej, nie przekreśliły zapewnień Chrystusa: „…na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”. Można za punkt wyjścia obrać przysłowie, że w każdej legendzie jest odrobina prawdy. Niemniej w przypadku mitów, które narosły wokół Kościoła, należy już rzetelnie mówić, gdzie kończy się prawda, a gdzie zaczyna się kłamstwo. Swoją drogą to też dziwne, że tylu ateistów komentuje zagadnienia dotyczące wiary, a tak niewielu wierzących systematycznie interesuje się tymi zagadnieniami sięgając do książek, czy dostępnych w każdej parafii czasopism. Kardynał Giacomo Biffi zwraca uwagę, że młodzi ludzie z rodzin katolickich za sprawą agresywnych ataków (a ma to miejsce nawet w szkołach i na uniwersytetach) zaczynają wstydzić się swojej wiary i historii Kościoła rzymskokatolickiego. Kardynał z Bolonii twierdzi, że „problem dechrystianizacji polega nie tyle na utracie wiary, ile na utracie rozsądku. Trzeba zacząć myśleć bez uprzedzeń, co już jest krokiem prowadzącym do nowego odkrycia Chrystusa”.

Niedawno ukazała się ciekawa publikacja „Nie mów fałszywego świadectwa. Odkłamywanie wieków antykatolickiej narracji”. Ciekawa i z tego względu, że autor nie jest katolikiem, ale uczonym, który zgodnie ze swoim powołaniem stara się dojść do całej prawdy z zakresu badanych zagadnień. Wydane właśnie w Polsce dzieło Rodneya Starka, a napisane w sposób przystępny, może być dla nas swoistą apologią, czyli obroną historii katolicyzmu. Jakże potrzebne są owe odkłamania, bo i dziś wielu ludzi, świecie jest przekonanych, że dla przykładu wielki Galileusz przecierpiawszy tyle wymyślnych tortur w lochach inkwizycji, ostatecznie spłonął na stosie. Jeden tylko przykład, ale i zadanie ogromne, jak przekonać utwierdzonych w legendzie dotyczącej tego geniusza, że ani na stosie nie spłonął i ani chwili nie spędził w więzieniu (iż nie wspomnę, ze nawet nie został uznany za heretyka, choć w tej sprawie był sądzony). Jest natomiast prawdą, że Kościół to wspólnota świętych i grzeszników i akurat na dowód tego my sami możemy być tu ewidentnym dowodem. Bóg działa w historii każdego człowieka i naszym zadaniem jest to działanie odkryć, odczytać. Byłoby bowiem dziwne, że Ten, który działał w historii zbawienia, nie działał już w historii Kościoła.

Jeśli kogoś dręczą wątpliwości dotyczące wiary, powinien zgłębiać swą wiedze religijną, która do Boga go zbliży. Zapewne tak samo jest z historią Kościoła.

ks. Piotr Szkudlarek